niedziela, 27 stycznia 2013

"Electra Heart" - Marina And The Diamonds


Witam wszystkich! Jestem Electra i, jak już wspomniała Nutria, prowadzimy bloga o książkach, muzyce, filmach itp. Ja zajmę się głównie recenzjami płyt. Mam nadzieję, że zostaniecie z nami na długo :)


Wykonawca: Marina And The Diamonds
Tytuł: Electra Heart
Gatunek: Pop
Rok wydania: 2012
Ocena: 10/10








„Welcome to the life of Electra Heart”

Marina And The Diamonds – zapewne niewielu z Was słyszało o tej artystce, chociaż zauważyłam, że jest coraz bardziej rozpoznawalna w naszym kraju. 27-letnia dziewczyna z Walii, której znakiem rozpoznawczym jest czarne serduszko na policzku. „Electra Heart” to jej drugi album, dzięki któremu zdobyła sławę w Stanach Zjednoczonych.

Moja przygoda z Mariną rozpoczęła się podczas oglądania pokazu mody Burberry. To właśnie tam usłyszałam piosenkę pt. „Numb” (utwór z pierwszej płyty artystki) i od razu się zakochałam! Mniej więcej w tym samym czasie wyszedł pierwszy singiel promujący „Electra Heart” pt. „Primadonna”. Wtedy nie było już odwrotu - opanowała mnie „Marinomania”.

Jeśli miałabym jednym słowem opisać ten album, byłoby to „perfekcja”. Jest to jedna z moich ulubionych płyt, którą po prostu wielbię. Profesjonalna, zróżnicowana i z przesłaniem. Najmocniejszym punktem albumu są zdecydowanie teksty piosenek. Aby docenić twórczość Mariny, należy zwrócić uwagę na to, o czym śpiewa. Moim zdaniem jest ona jedną z najlepszych obecnych autorek tekstów. Potrafi opisać uczucia w taki sposób, że sama się dziwię jak to możliwe. Moimi ulubionymi piosenkami z „Electra Heart” są: „Primadonna”, „Starring Role”, „The State Of Dreaming”, „Teen Idle” oraz „Lonely Hearts Club”. BARDZO polecam również przesłuchać “How To Be A Heartbreaker”. Utwór ten znalazł się na amerykańskiej wersji albumu i muszę przyznać, że jest to moja ulubiona piosenka Mariny.

Jeżeli lubicie muzykę pop, utwory o miłości i piosenki z przesłaniem, ta płyta jest dla Was. Przesłuchajcie, a nie zawiedziecie się! Mogę to zagwarantować :)


__________________________________________

Jeżeli chcielibyście zobaczyć Marinę na żywo, mam dla Was idealną propozycję! 16 kwietnia w Warszawie odbędzie się jej koncert w ramach "The Lonely Hearts Club Tour". Bilety kosztują jedynie 60zł, dlatego zachęcam wszystkich :)



~Electra


3 komentarze:

  1. Narazie tu pusto, ale oczywiście dodaję do linek i będę zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Kobra Dopiero zaczynamy, ale wkrótce blog się rozkręci. Dziękujemy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kilka dni temu dostałem płytę "The Family Jewels". Już po pierwszym przesłuchaniu byłem zachwycony. Połączenie drapieżności PJ Harvey, z cudowną melodyką Tori Amos, nawiązania do klimatów boskiej Kate Bush i lekko punkowe frazowanie wokalu, czasami bliskie Siouxie...
    Słuchałem przez kila dni na okragło. Konsekwetnie chciałem jak naszybciej posłuchać kolejnej płyty.
    Posłuchałem i doznałem szoku. Discopopowe, elektroniczne kawałki w stylu "techno" (sorry, ale nie odróżniam poszczególnych rodzajów tego mechanicznego łomotu), niesłyszalny (a przecież świetny, o niezwykłej barwie i skali) wokal, ewidentne nastawienia na odbiorców szukających muzyki "dens".
    Bezbarwne, szablonowe, elektopopowe pioseneczki w stylu Lady Gaga (to nie jest komplement), ogólnie - żenada.
    Kolejny przykład wykonawcy, który po znakomitej, pierwszej płycie, przechodzi płynnie do zarabiania kasy na dyskotekowych tryglodytach.
    Zażenowanie, poczucie oszukania, rozczarowanie.
    Przestrzegam wszystkich, którzy po tej płycie oczekują czegoś więcej, niż discoanglowych pioseneczek do tańca na domówce.
    UWAGA! Chlubnym wyjątkiem jest śliczna ballada "Lies" (Live) zaśpiewana tak, jak ja chciałbym to słyszeć.
    jeśli nie jesteś discomaniakiem - nie kupuj tej płyty.
    I - NIE - nie warto dawać jej szansy! Do śmietnika!

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze. Są dla nas jak gwiazdy na niebie, które rozświetlają mrok :)